2 stycznia 2010

Avatar

Byłem w zeszłą środę w kinie na "Avatarze" Jamesa Camerona. Film - pomimo przewidywalnej od początku do końca fabuły i schematycznych postaci - jest niesamowity (tak, planuję iść na niego jeszcze raz). Następnego dnia wchodzę na Pharyngulę i okazuje się, że PZ Myers też ma coś do powiedzenia w kwestii "Avatara":
The planet Pandora is the real star, anyway, and it's inhabited by strange alien creatures that exhibit some real creativity in their design. Except, unfortunately, for the protagonist aliens, who are basically human beings stretched out to be 8 feet tall and with lovely golden Keane eyes plastered on, but otherwise follow our body plan pretty much exactly, right down to the toenails. If I saw that situation for real, I'd be an intelligent design creationist, because it's obvious that the intelligent aliens did not evolve from the animal stock on that world.
Ten podkreślony fragment bardzo mnie uspokoił. Już bałem się, że jestem totalnym świrem, kiedy oglądając film myślałem dokładnie to samo. Stworzenia zamieszkujące Pandorę mają po sześć kończyn, do tego ciekawy układ oddechowy, który zdaje się być oddzielony od układu pokarmowego (inaczej niż u np. kręgowców, które wykorzystują otwór gębowy zarówno do oddychania jak i przyjmowania pokarmu). Kosmici tymczasem są całkowicie humanoidalni - cztery kończyny, brak osobnych otworów oddechowych. I przez większość filmu mi to przeszkadzało - skoro pozostałe stworzenia pokazane w filmie są wyraźnie powiązane ze sobą ewolucyjnie, to czemu istoty inteligentne żyjące na Pandorze są kropka w kropkę zbudowani jak ludzie? No cóż, chyba za dużo wymagam od filmów, szczególnie tych z Hollywood.

4 komentarze:

  1. Miałem dokładnie to samo - sen u obcych? pępki? biusty u kobiet? 2 pośladki? 4 palce zamiast pięciu - też mi innowacja. Czerwona krew to już kompletna pomyłka - jeżeli w atmosferze Pandory nie ma tlenu, to aby uzyskać taki sam kolor krwi (już sama krew jest pomyłką - czy to jedyny skuteczny sposób transportu we wszechświecie? nawet na Ziemi jest więcej opcji niż tam) musiałby mieć miejsce niesamowity zbieg okoliczności - biochemik by się przydał, coby pogdybał nad możliwymi związkami metaloorganicznymi, które w warunkach Pandory by dawały barwę czerwoną. Pomijam już budowę jamy gębowej - usta? Język? Zęby? To już Predator z Arnoldem Schwarzeneggerem miał więcej pomysłów. Itd :)
    Ale na film też idę jeszcze raz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale przecież w takich filmach nie chodzi o jakąkolwiek spójność, tylko o czystą fantazję i wspaniałe efekty specjalne. Np. takim Gwiezdnym Wojnom też raczej nie zarzuca się niespójności z naukowym punktem widzenia, choć z tej strony patrząc jest totalnym absurdem, ale ludzie (w tym ja) uwielbiają go za coś innego. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jest powiedziane, że na Pandorze nie ma tlenu. Możemy się domyślać, że jest, ale np. zamiast azotu, występuje gaz, powodujący duszenie się ludzi. Ja, natomiast, znalazłam inne pomyłki.
    Po pierwsze, gdy Jake budzi się pierwszy raz jako avatar, wokół niego jest masa ludzi bez masek. Wszyscy oddychają: ludzie i na'vi, jak to możliwe?
    Po drugie, z latających gór spływają wodospady, a woda zamienia się w chmury, więc skąd bierze się znów w górze, aby po raz kolejny spaść, skoro chmury latają pod górami?
    Po trzecie, kiedy pilot ratuje Jake'a, Grece i jeszcze jednego naukowca, odlatują helikopterem bez drzwi i wciąż, lecąc nad lasem, wszyscy mogą oddychać.
    Po czwarte, zły charakter(ten z bliznami) steruje robotem, bez użycia guzików itd. macha rękami, a robot także macha rekami, ale jak porusza nogami robota?
    Są jeszcze inne błędy, ale podałam tylko te najważniejsze. Sama oglądałam film dwukrotnie i bardzo mi się podobał.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj koleżanko, zmyślasz :)

    Ad 1. W scenie w której Jake budzi się po raz pierwszy w swoim avatarze wszyscy ludzie mają maski.

    Ad 3. Jeśli mówisz o scenie, w której ekipa ucieka ukradzionym śmigłowcem z bazy, to tutaj również wszyscy mają założone maski.

    Ad 4. Nie widzę problemu w sterowaniu robotem za pomocą np. pedałów. W niektórych filmach/grach (np. Appleseed) problem rozwiązany jest w ten sposób, że nogi pilota umieszczone są dokładnie w nogach maszyny i maszyna wiernie kopiuje ruchy prowadzącego (tutaj schemat), ale w przypadku mechów z Avatara to rozwiązanie chyba nie byłoby możliwe.

    Ad 2. No tak, to też mnie zastanawiało, ale przecież to że w jednej scenie widzimy chmury poniżej gór, to nie znaczy przecież że zawsze tak jest. Nie widzę problemów, czemu chmury nie miałyby powstawać powyżej gór i uzupełniać w ten sposób zapas wody (choć wątpię trochę, żeby pozwalało to na tworzenie tak efektownych wodospadów, ale kto wie).

    OdpowiedzUsuń