23 maja 2011

Co nauka może powiedzieć o moralności? Dyskusja

Znalazłem ostatnio na Atheist Movies dyskusję pomiędzy Samem Harrisem i Richardem Dawkinsem zatytułowaną "Who Says Science has Nothing to Say About Morality?". Sam Harris jest znanym w Stanach propagatorem ateizmu i sekularyzmu. W Polsce może być nieco mniej znany bo, co ciekawe, nie doczekaliśmy się wydania żadnej z jego książek: The End of Faith, Letter to a Christian Nation i The Moral Landscape. Tematyka tej ostatniej jest tematem opisywanej dyskusji, choć słowo dyskusja nie wydaje mi się tutaj do końca trafione, bo przez 90% czasu mówi Harris. Przez pierwsze trzydzieści minut nagrania, trwającego sumarycznie godzinę i 17 minut, prowadzi zwykły wykład. Następnie zasiada do rozmowy z Dawkinsem, przy czym Dawkins ogranicza się głównie do zadawania Harrisowi pytań na temat jego poglądów. Końcówka to pytania publiczności.

O czym jest dyskusja łatwo wywnioskować z jej tytułu - o relacji pomiędzy moralnością a nauką. Harris argumentuje, że nauka ma pełne prawo wypowiadać się o moralności i ludzkim szczęściu, gdyż są to wartości obiektywne. Ich odczuwanie wynika zarówno ze stanów otoczenia, a te jak najbardziej dają się mierzyć (podobnie zresztą jak aktywność naszego mózgu, choć jeszcze nie zawsze potrafimy ją dokładnie zinterpretować). Harris odrzuca stwierdzenie, że nauka może jedynie opisywać to co jest, a nie może się wypowiadać w kwestii tego jak powinno być. Przekonuje również, dlaczego religia nie jest obecnie najlepszym wyznacznikiem moralności (odrzucając jeszcze przy okazji relatywizm kulturowy) i dlaczego nauka może zaoferować lepsze odpowiedzi. Dyskusja jest z założenia mocno filozoficzna, nie dziwi więc że Harris porusza kwestię dobra i zła czy szczęścia - zarówno jednostkowego jak i społecznego.

Tak to w skrócie wygląda. Całości nie będę streszczał, ale zachęcę do obejrzenia jeśli macie akurat wolny wieczór. Na zachętę krótki cytat Harrisa:
I just want to suggest to you: just as we don't have Christian physics - though the Christians invented physics - and we don't have Muslim algebra - though the Muslims invented algebra - we, at some point, will not have Christian and Muslim morality. The truth has to float free from these provential ideas.
Całość można obejrzeć bez ściągania na YouTube.

18 lutego 2011

Pocztówka z Debreczyna

W ostatnich miesiącach moja aktywność na blogu zanikła. Niestety znaczną część czasu pochłaniają mi prace nad doktoratem - nie starcza mi go już zbytnio na czytanie książek, a tym bardziej na pisanie o nich. Na szczęście mam dwa tygodnie urlopu i tym samym chwilę żeby coś napisać. Jestem właśnie w Debreczynie, drugim co do wielkości mieście Węgier. Według spisu z 2001 roku 24,8% mieszkańców deklaruje ateizm. Ta proporcja raczej nie utrzymuje się na całych Węgrzech (prędzej w Czechach), a wynikać może z tego, że na na 200 tys. mieszkańców Debreczyna, podobno aż 40 tys. to studenci debreczyńskiego uniwersytetu.

Poza zwiedzaniem zabytków odwiedziłem również kilka węgierskich księgarni. Muszę przyznać, że zazdroszczę Węgrom rynku wydawniczego. Bardzo dużo książek wydawanych jest w twardej oprawie - nie powiem, żeby zdecydowana większość, ale na pewno o wiele wiele więcej niż u nas. Zazdroszczę również kilku konkretnych pozycji dostępnych na rynku: "The Ancestor's Tale" i "A Devil's Chaplain" Richarda Dawkinsa (obie oczywiście w twardej oprawie i jeszcze z obwolutami, aczkolwiek pierwsza pozycja kosztuje w przeliczeniu na złotówki 150 PLN) oraz "Darwin's Dangerous Idea" Dennetta. Jest jeszcze kilka książek Jane Goodall a także sporo pozycji dostępnych również u nas (w oczy rzuciły mi się książki Feynmana).

To skłania mnie, żeby w końcu napisać o pewnej niepokojącej tendencji w polskich księgarniach, którą zauważyłem już ponad rok temu. Pisząc "księgarnie" mam tutaj konkretnie na Empik i Matras - dwie największe sieci księgarń w kraju. Otóż zaobserwowałem, że ilość oferowanej literatury popularnonaukowej znacząco spada. Co gorsza, na jednych półkach ustawiane są obok siebie tytuły popularnonaukowe jak i książki z zakresu szeroko rozumianej ezoteryki. Początkowo zdawało się to dotyczyć tylko Matrasów, ale obecnie tendencja ta ogarnęła również Empiki - próba odnalezienia nowości wydawniczych z "czarnej serii" Prószyńskiego wymagała przebicia się przez książki o aniołach, apokalipsie 2012 roku (mam podejrzenie, że autorom tych książek nie chodzi o mistrzostwa Euro) i tym podobnych. Budzi to we mnie sporą irytację połączoną z obawą, że jest to wynik prostego prawa rynkowego: podaży wynikającej z popytu.

Na koniec pozostaje mi pochwalić się, że z Węgier wracam z bardzo miłą pamiątką - angielskim wydaniem "O powstawaniu gatunków", kupionym za bardzo przyzwoite pieniądze na kiermaszu książek w gmachu uniwersytetu. Tekst oparty na pierwszym wydaniu. Czytałem wyrywkowo fragmenty i muszę przyznać, że jestem zaskoczony łatwością z jaką czyta się książkę. Mam nadzieję, że uda się jakoś wygospodarować czas na przeczytanie całości.