21 października 2008

Znowu

Kolejne "przełomowe" odkrycie na Onecie. Tym razem znaleziono gen ślepoty. Pozwólcie, że zacytuję "najlepszy" fragment:
Uniwersytet w Southampton przez sześć lat prowadził badania w grupie tysiąca pacjentów. U 25 proc. osób cierpiących na AMD naukowcy zidentyfikowali gen nazwany przez nich Serping 1, co ich zdaniem może torować drogę do wczesnego wykrywania go i terapii.
Nie chcę tutaj oceniać samych badań na podstawie tej krótkiej notatki, bo ciężko mi powiedzieć ile reporterzy przekręcili. Właściwie to chcę zwrócić uwagę, na brak jakiejkolwiek wartości naukowej tego newsa. Główny problem jest taki, że przytoczony wniosek wyciągnięty z badania jest niezbyt naukowy. Skoro gen występuje tylko u 25% badanych, to ciężko nazywać go genem ślepoty, skoro 75% ludzi nie ma tego genu i też cierpią na analizowane schorzenie. Oczywiście, osoby obeznane z genetyką stwierdzą, że wszystko jak najbardziej się zgadza - geny nazywa się zgodnie z tym, co powoduje ich brak (upośledzenie ich funkcjonowania). Przykładowo gen "eyeless" (bezoki) to gen, którego uszkodzenie spowoduje, że u osobnika (w tym wypadku muszki owocowej, o ile mnie pamięć nie myli) nie rozwiną się oczy. Czyli posiadanie poprawnie funkcjonującego genu "eyeless" jest warunkiem koniecznym (ale niekoniecznie wystarczającym), aby rozwinęły się oczy. Wątpię jednak, by dziennikarze Onetu właśnie to mieli na myśli pisząc o genie ślepoty. Poza tym takie stwierdzenie jest bezwartościowe, jeśli nie zbadało się grupy osób zdrowych. Co jeśli gen Serping 1 występuje u 100% zdrowych ludzi? A co jeśli występuje u 25% zdrowych ludzi? To ostatnie byłoby chyba największym problemem. Sporym problemem jest też to, że tak podane informacje lądują w dziale "Nauka".

Jako mały bonus jeszcze jedna mądrość z Onetu:
Publikacja jednej z długo oczekiwanych gier komputerowych została przełożona ze względu na obawy związane z tłem muzycznym, które może obrazić muzułmanów.
(...)
"Jesteśmy przekonani, że większość z was słyszała już wcześniej jedną z głównych ścieżek muzycznych, które zostały zakupione na potrzeby gry, a które zawierają dwa zwroty zaczerpnięte z Koranu" - głosi oświadczenie umieszczone na stronie internetowej producenta gry. "Podjęliśmy natychmiastowe działania, aby wprowadzić poprawki i jednocześnie szczerze przepraszamy tych wszystkich, których muzyka ta mogła obrazić" -napisano.
Chciałem zwrócić uwagę, że taka ścieżka dźwiękowa może obrażać również uczucia chrześcijan (promowana jest inna religia) jak i ateistów (promowana jest religia). A tak serio, to mamy kolejny przejaw protekcyjnego podejścia do religii i to w naprawdę absurdalnym wydaniu. Z drugiej strony to lepiej wycofać grę, niż ryzykować wysadzenie siedziby firmy przez religijnych wariatów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz