26 grudnia 2009

"Nasza wewnętrzna menażeria" - Neil Shubin

Popełniłem błąd. Kiedy kilka miesięcy temu Prószyński i S-ka wydał książkę "Nasza wewnętrzna menażeria" ("Your inner fish") Neila Shubina właściwie całkowicie ją zignorowałem. No, może nie całkowicie, bo pokusiłem się o jej przejrzenie w księgarni, ale jakimś dziwnym trafem nie uznałem tej książki za godną uwagi. Refleksja przyszła podczas czytania Coyne'a (patrz poprzedni wpis), który odwoływał się właśnie do tej książki Shubina. Udałem się więc do księgarni, by po raz kolejny przejrzeć książkę i doszedłem do wniosku, że za pierwszym razem musiałem mieć chyba jakieś zaćmienie umysłowe, że uznałem ją za nieciekawą. Na szczęście jest to jeden z tych błędów, które bardzo łatwo naprawić - co też uczyniłem.

Neil Shubin jest jednym z odkrywców Tiktaalika - formy przejściowej między rybami a płazami. "Nasza wewnętrzna menażeria" została napisana po dokonaniu tego odkrycia. Książka liczy sobie niecałe 200 stron. Pomimo niewielkiej objętości autorowi udało się w niej upchnąć aż 11 rozdziałów, a także krótki wstęp, epilog, szczegółowo opisaną bibliografię, podziękowania oraz całe mnóstwo ilustracji. Książka porusza tematykę z pogranicza paleontologii, embriologii, genetyki i anatomii porównawczej. Zabrzmiało bardzo fachowo? Bez obaw, Shubin pisze przystępnym językiem i nie trzeba mieć jakiegokolwiek przygotowania teoretycznego ze wspomnianych dziedzin, żeby zrozumieć książkę. Tak właściwie to jest to bardzo ciekawe wprowadzenie do tych dziedzin (z wyjątkiem może genetyki - tutaj w sumie dobrze jest coś wiedzieć). To co najbardziej mnie uderzyło w książce to ciekawy i oryginalny dobór tematyki - właściwie cała książka pokazuje podobieństwa pomiędzy ciałem ludzi i innych zwierząt. Autor nie ogranicza się tutaj - wbrew angielskiemu tytułowi - do porównań z rybami, ale idzie dalej pokazując podobieństwa łączące nas z owadami, meduzami czy gąbkami. Trudno tu mówić o podobieństwie anatomicznym, dlatego też autor sięga do genetyki, pokazując że prostsze wersje naszych genów obecne były już u tych najprostszych zwierząt (a nawet u organizmów jednokomórkowych). Osobne rozdziały poświęcone są m.in. dłoniom, zębom, głowie, oczom, uszom, węchowi. Spory udział w książce ma też opis samego Tiktaalika oraz przebiegu wypraw, które doprowadziły do jego odkrycia. O ile opisy wypraw paleontologicznych i różnych przygód przeżytych w terenie są bardzo ciekawe, o tyle pełne emocjonalnych uniesień opisy sekcji zwłok i godzin spędzonych w prosektorium nijak do mnie nie przemawiają. Uprzedzam po prostu, że książka zawiera sporo fragmentów o charakterze pamiętnikarskim, co jednak wychodzi jej na plus (pomimo opisu sekcji :) ).

Jeśli na podstawie powyższego opisu nie jesteście pewni, czy warto czytać książkę to polecam odwiedzić oficjalną stronę internetową Tiktaalika i książki. Znajdziecie na niej liczne zdjęcia (zarówno z wypraw terenowych jak i z laboratoriów oraz muzeów), ilustracje z książki zamieszczone w formie slajdów Power Pointa, rysunki Tiktaalika, zdjęcia jego rekonstrukcji, trójwymiarowe modele znalezionych kości, opisy ekspedycji i wiele więcej. Z mojej strony to tyle.

2 komentarze:

  1. Ok, przekonałeś mnie. Na szczęście jest tutejsze wydanie (A História de Quando Éramos Peixes) więc nie wydam drugie tyle na pocztę...

    OdpowiedzUsuń
  2. przemawiają do mnie recenzje na tym blogu. ze swej strony polecam: ,,Wytwory rzeczywistości: Ewolucja umysłu ciekawego'' (Stewart Ian, Cohen Jack), gdzie matematyk i biolog zajmują się ewolucją. Książka wg mnie nie prosta, a mające pomóc wstawki z kosmitami mnie osobiście tylko irytowały, ale całość inspirująca.

    OdpowiedzUsuń