Oglądaliście Star Treka? Podejrzewam, że bardzo wiele osób na takie pytanie odpowie twierdząco. Ja sam, lata temu, regularnie zasiadałem przed telewizorem, żeby obejrzeć kolejny odcinek przygód kapitana Picarda i załogi jego statku. Mowa oczywiście o serii "Next Generation", bo w Polsce były jeszcze emitowane "Deep Space 9" ("Stacja kosmiczna") i "Voyager". Jednak to właśnie pierwsza z wymienionych zyskała sobie największe grono fanów i jest uważana za najlepszą serię całej sagi Star Trek. Pamiętam, jak będąc nastolatkiem, fascynowałem się różnymi cudami technologii, w które wyposażony był Enterprise: fazery, transporter (teleporter, jeśli ktoś woli), tarcze, holodek czy wreszcie napęd warp. Wprawdzie nie miałem pojęcia jak to wszystko mogłoby działać, ale kto się zastanawia nad takimi błahostkami? W końcu to serial science fiction i najważniejsza jest dobra zabawa.
Okazuje się jednak, że ktoś na poważnie zaczął się zastanawiać, jak te wszystkie cuda techniki miałby funkcjonować. Co więcej, ten ktoś napisał o tym książkę. Ta osoba to znany amerykański fizyk Lawrence Krauss, a książka o której mowa została kilka lat temu wydana w naszym kraju (Prószyński i S-ka, seria "Na ścieżkach nauki") i jakiś czas temu wpadła w moje ręce. Polski tytuł to "Fizyka podróży międzygwiezdnych". Przyznam, że nie potrafię zrozumieć, czemu oryginalny tytuł "The Physics of Star Trek" nie został po prostu przetłumaczony jako "Fizyka w Star Treku". W ten dosyć głupi sposób wydawca pozbawił się chwytliwego tytułu, który mógł skłonić wielu fanów serialu do kupna książki (jak by nie patrzeć, Star Trek jest raczej rozpoznawaną marką).
Tytuł to jednak mało istotny szczegół, bo istotna jest przecież treść. jej zawartość podzielona jest na trzy części. W kolejnych rozdziałach Krauss poddaje analizie fizycznej wszystkie najważniejsze wynalazki i zjawiska, jakie możemy zaobserwować w serialu (wliczając oryginalną serię). Na warsztat idą także podróże w czasie, inne wymiary czy tunele czasoprzestrzenne. Naukowa analiza jest dla serialu bezlitosna - okazuje się, że w praktyce zdecydowana większość urządzeń i zjawisk pokazywanych w Star Treku nie mogłaby istnieć z powodu bardzo konkretnych ograniczeń fizycznych. Przyznam, że wszelkiego rodzaju wyliczenia czytałem z uśmiechem na ustach, widząc jak bardzo "pomylili się" twórcy serialu. Samo wytykanie błędów w Star Treku nie byłoby jednak zbyt ciekawe. Na szczęście Krauss na tym nie poprzestaje, a zjawiska pokazywane w serialu stają się punktem wyjścia do wyjaśniania różnych teorii i zjawisk fizycznych. Największy plus dla książki to omówienie Teorii Względności. Oczywiście nie jest to jakieś dogłębne wprowadzenie do niej, ale Krauss doskonale wyjaśnia najważniejsze idee teorii Einsteina, co mi osobiście wystarcza. Właściwie to mam wrażenie, że wszelkiego rodzaju zjawiska fizyczne, takie jak czarne dziury czy antymateria, zostały tu dużo dokładniej zaprezentowane niż w omawianych przeze mnie książkach poświęconych kosmologii ("Tylko sześć liczb", "Nasz kosmiczny dom", "Początek wszechświata").
Ogólnie mówiąc, książkę czyta się naprawdę przyjemnie. Ciekawa i napisana z humorem - to chyba jej główne zalety. Wszystkim fanom Star Trek oraz osobom zainteresowanym fizyką polecam poszukać w antykwariatach. Na koniec mały bonus. Na tych dwóch stronach możecie znaleźć niewielkie fragmenty książki: klik, klik. Dodam jeszcze, że na polskim rynku ukazała się również inna książka Kraussa, zatytułowana "Beyond Star Trek". Polski tytuł to... "Tajemnice kosmosu czyli od latających talerzy do końca świata". Pozostawię tytuł bez komentarza. Pozycja była wydana przez Prószyński i S-ka i również należy szukać jej w antykwariatach (mnie się jeszcze nie udało znaleźć).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz