8 listopada 2009

"Man from Earth", czyli intelektualna uczta

Chyba nie wspominałem jeszcze na blogu, że - oprócz zainteresowań naukowych - jestem fanem fantastyki naukowej, w szczególności tego jej rodzaju, który wykorzystuje fantastyczną otoczkę do stawiania pytań o człowieka i zmusza do myślenia. Na pierwszym miejscu jest tutaj oczywiście Stanisław Lem, ale lubię też Strugackich oraz "Diunę" Franka Herberta. Nie pogardzę też dobrym kinem fantastycznym, takim jak "Odyseja kosmiczna" Kubricka. Niestety, o dobry film science fiction ostatnimi czasy naprawdę trudno. Tym bardziej zaskoczył mnie fakt obejrzenia dwóch dobrych filmów fantastycznych w ciągu zaledwie trzech dni. Pierwszy z nich to, wyraźnie inspirowany Kubrickiem, "Moon". Drugi okazał się jednak filmem niezwykłym, czymś z czym do tej pory nigdy się nie zetknąłem, a jego tematyka jest na tyle bliska tematyce mojego bloga, że zasługuje on na poświęcenie mu całego wpisu.

Film o którym mówię to "Man from Earth". Napisałem, że jest to film science fiction, jednak takie zaszufladkowanie daje bardzo mylne wyobrażenie o tym czego można się spodziewać. Od razu mówię, że cały film to rozmowa pomiędzy grupką znajomych, a akcja rozgrywa się we wnętrzu niewielkiego domku. Film rozpoczyna się w momencie kiedy główny bohater John pakuje swoje rzeczy na samochód i zamierza odjechać. Zjawiają się jednak jego znajomi i już po początkowej wymianie zdań dowiadujemy się, że John jest profesorem na uniwersytecie, jednak z nieznanego powodu porzucił stanowisko po 10 latach pracy i chce wyjechać w nieznane miejsce. Jego przyjaciele z uniwersytetu - wykładowcy biologii, antropologii, archeologii, historii - postanawiają urządzić przyjęcie pożegnalne. No i oczywiście próbują wyciągnąć z Johna powód jego nagłej rezygnacji. Ku zaskoczeniu wszystkich John wyznaje wszystkim, że jest jaskiniowcem, człowiekiem z Cro-Magnon który przeżył do naszych czasów (czyli 14000 lat). Oczywiście nikt z jego znajomych nie traktuje tego poważnie. Rozmowa rozkręca się. Niektórzy dają się ponieść opowieści, niektórzy oburzają się na Johna za strojenie sobie głupich żartów albo podejrzewają go o chorobę psychiczną. Historia Johna okazuje się być niezwykle spójna, a grono słuchaczy bynajmniej nie jest naiwne.

Po takim opisie fabuły można zastanawiać się, czy zaszufladkowanie "Man from Earth" do gatunku s-f jest słuszne. Tak naprawdę ta drobna iskierka fikcji naukowej - możliwość przeżycia przez jednego człowieka 14000 lat - staje się zalążkiem dyskusji filozoficznej pomiędzy zgromadzonymi. Ciągle nie wiadomo czy to co mówi John jest prawdą, czy też żartuje on sobie ze swych przyjaciół (dodam, że końcówka filmu daje odpowiedź na to pytanie, ale oczywiście nie zamierzam jej tutaj zdradzać). To co jednak jest najpiękniejsze w tym filmie to to, że ten niezwykły eksperyment myślowy wciąga już od samego początku, kiedy John opisuje swoje wędrówki poprzez bezkresne równiny późnego paleolitu, życie w pierwszych osadach czy starożytne cywilizacje. Dla bystrych rozmówców staje się to okazją do stawiania trudnych pytań, rozważania zagadnień natury filozoficznej, a także do wyciągania wielu zaskakujących wniosków dotyczących Johna, które jeszcze bardziej wciągają widza w całą opowieść.

Rzadko który film sprawia, że myślę o tym co zostało w nim powiedziane jeszcze przez długi czas po zakończeniu seansu. "Man form Earth" okazał się być takim właśnie filmem - niezwykłym, wciągającym i zmuszającym do myślenia. Jest to film niezależny, z małym budżetem ("zaledwie" 200 tysięcy dolarów), który dotarł do dużej liczby ludzi dzięki nielegalnemu rozpowszechnianiu w sieci BitTorrent. W ten sposób jednak dotarł do znacznie większej liczby odbiorców, niż mogli spodziewać się twórcy i zyskał duże uznanie wśród ruchu wolnomyślicieli. Producent filmu publicznie podziękował za to, że film został rozpowszechniony w ten sposób, dlatego z czystym sumieniem podaję wam tego oto linka do Atheist Movies, pod którym możecie ściągnąć film. Niezwykłe jest również to, że autor scenariusza - Jerome Bixby - stworzył go na początku lat 60-tych XX wieku, a dokończył w 1998 na łożu śmierci. Okoliczności powstania filmu równie niezwykłe co sam film. "Man from Earth" to pozycja obowiązkowa dla każdego intelektualisty i gorąco zachęcam do jego obejrzenia.

3 komentarze:

  1. Dobrze, ze nie czytalem recenzji przed obejrzeniem filmu, bo za duzo spoilerow. Ale dziekuje bardzo za namiar, bo faktycznie warto bylo zobaczyc.

    Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  2. Starałem się nie spoilerować, a jedynie nakreślić zarys fabuły (wydaje mi się, że nie wyszedłem z opisem poza pierwsze 20 minut filmu). W każdym razie zaraz przeedytuję posta i zaznaczę, że mogą być w nim spoilery.

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie, dochodzę do wniosków że opis fabuły nie wychodzi poza początek filmu. Usunąłem tylko jedno zdanie, bo faktycznie opisywało fragment gdzieś w połowie filmu.

    OdpowiedzUsuń