15 listopada 2009

The Selfish Green

Za sprawą bloga Atheist Movies dotarłem do kolejnego ciekawego dokumentu wyemitowanego przez czwarty kanał telewizji BBC. "The Selfish Green" - bo o nim tu mowa - stanowi zapis debaty z 2005 roku poświęconej ochronie środowiska. Wzięli w niej udział Jane Goodall (wieloletnia badaczka szympansów), Sir David Attenborough (chyba nie muszę przedstawiać?), Richard Leakey (jeden z najbardziej znanych antropologów) oraz Richard Dawkins. Przyznam, że pomimo mojej sympatii do Dawkinsa, wydawał mi się on początkowo nie pasować do tego grona i uznałem, że zamiast niego chętniej zobaczyłbym E.O.Wilsona. Okazało się jednak, że byłem w błędzie - Dawkins wniósł bardzo dużo do dyskusji. Jej kluczowym tematem było pytanie co należy zrobić, żeby zapobiec katastrofie środowiska naturalnego, która właśnie ma miejsce. Odpowiedzią, która przewijała się chyba najczęściej była ludzka bieda. Zgodność dyskutantów była duża - trzeba pomóc najuboższym z krajów Trzeciego Świata, bo człowiek który umiera z głodu nie zastanawia się czy zwierzę które akurat zabija jest pod ochroną czy nie. No i trzeba obniżyć standard życia w krajach zachodnich (mowa głównie o USA, chociaż my, europejczycy, też nie jesteśmy pod tym względem idealni) - Ziemia po prostu nie ma tylu zasobów, żeby zapewnić wszystkim zachodni standard życia. Ciekawe, że przy takich dyskusjach właściwie nie mówi się o ścisłej kontroli urodzin jako rozwiązaniu problemu przeludnienia. Owszem, jest to rozwiązanie które zdecydowanej większości ludzi wydaje się niehumanitarne i kojarzy się z Chinami, ale chyba lepiej ograniczyć rozmiar populacji przez kontrolę urodzeń niż przez śmierć głodową. W tej kwestii ciekawe rozwiązanie podała Jane Goodall - edukacja kobiet. Pomysł wynika z obserwacji, że w miarę wzrostu wykształcenia kobiet, maleje ilość dzieci w rodzinie. Cóż, nie jestem pewien czy pomysł ten da się wprowadzić w życie dostatecznie szybko, ale myślę że mógłby się sprawdzić (patrząc na kraje wysoko rozwinięte, gdzie przyrost naturalny bywa ujemny można śmiało stwierdzić, że pomysł wydaje się działać).



Jedyne co mnie denerwowało w "The Selfish Green" to osoba prowadzącego dyskusję. Zwracając się do Dawkinsa ciągle mówił o tym jakie to samolubne są nasze geny i jak ślepi jesteśmy my jako ich marionetki. Kojarzy mi się z to z tymi najgłupszymi zarzutami wysuwanymi pod kątem "Samolubnego genu", wynikającymi z totalnego niezrozumienia przesłania książki i dosłownego traktowania metafor. Tym bardziej podziwiam Dawkinsa, który tłumaczył wszystko na spokojnie od podstaw, chociaż pewnie powtarzał to już setki razy przez ostatnie 33 lata. Nie zmienia to jednak faktu, że "The Selfish Green" jest dobrą okazją do wysłuchania czterech wybitnych postaci świata nauki i ochrony przyrody. Jeśli macie 50 minut wolnego czasu, to jak najbardziej polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz