Dziś o kilku sprawach związanych z ochroną przyrody. Wszystkie dotyczą gór i pokazują, jakie jest podejście bardzo wielu osób do kwestii chronienia środowiska.
Pierwsza sprawa, o której pewnie już wiele osób słyszało, to inwestycje w Tatrach słowackich. W najnowszym numerze kwartalnika "Tatry" można znaleźć artykuł zatytułowany "Zmiany w Tatrach przesądzone i nieodwracalne", opisujący sprawę szczegółowo. Ujmując krótko - nasi południowi sąsiedzi zamienili Tatry w wielki plac budowy. Na terenie TANAPu (Tatranský národný park, odpowiednik naszego TPN) realizowanych jest aktualnie 5 wielkich inwestycji związanych z rozbudową infrastruktury narciarskiej. Wycinane są lasy i kosodrzewina, budowane sztuczne zbiorniki wodne (do sztucznego naśnieżania stoków) i wyciągi - wszystko w strefie najwyższej ochrony, w której teoretycznie nie powinno się ułamać gałązki na uschniętym drzewie. Inwestycje realizowane są w Tatrach Bielskich, Wysokich (rejon Tatrzańskiej Łomnicy i Smokowca) jak i w Zachodnich. Rezultat? Według ekspertów nieodwracalne zmiany w ekosystemie Tatr, także po polskiej stronie. Najgorsze jest to, że decyzje juz zapadły, a budowa trwa i wygląda na to że nic nie da się już zrobić. Możliwe, że UE wyciągnie wobec Słowacji konsekwencje (mówi się o odebraniu prawa do używania nazwy "Park Narodowy" w stosunku do Tatr), ale żadne konsekwencje nie naprawią wyrządzanych właśnie zniszczeń. Co gorsza, pojawiają się głosy by i u nas realizować podobne inwestycje:
[Słowacy] wolą mieć nowoczesne ośrodki narciarskie niż park narodowy. Powinniśmy zacząć myśleć podobnie - uważa Andrzej Bachleda.Więcej można znaleźć w artykule na onecie bądź w aktualnym numerze Tatr.
Dla mnie rozbudowa wyciągów i tras narciarskich to nie tylko problem Tatr, ale także innych naszych rodzimych gór. Pogodziłem się już z faktem, że Beskid Śląski wygląda jak wygląda, ale nadal bulwersują mnie inwestycje realizowane w innych rejonach Beskidów (piszę głównie o Beskidach, bo tam z reguły jeżdżę, ale to nie oznacza, że w Sudetach jest inaczej). Gdy ktoś ma kawałek pola i uznaje, że bardziej opłaca mu się posiadać na nim wyciąg narciarski niż uprawę ziemniaków to jest to dla mnie sytuacja w pełni do zaakceptowania. Nie mogę natomiast strawić wycinania zdrowych lasów pod nowe trasy narciarskie. Wejdźcie sobie na narty.onet.pl i pooglądajcie zdjęcia w opisach ośrodków narciarskich. Z reguły ujrzycie las po obu stronach trasy zjazdowej. Znalazłem bardzo "ładne" zdjęcie z lotu ptaka, doskonale obrazujące to co mam na myśli:
To akurat nie Polska tylko Słowacja, ale u nas jest identycznie, tylko góry są mniejsze. Do grona gór zniszczonych w celu wybudowania tras narciarskich zaliczają się nie tylko niewielkie i nie znane z imienia górki, ale także duże szczyty jak Jaworzyna Krynicka i Pilsko (rezerwat pod szczytem Pilska, przez który przechodzi Główny Szlak Beskidzki, to jedno z najpiękniejszych miejsc jakie widziałem w górach).
Druga sprawa także dotyczy gór, a konkretnie gminy Zawoja i pasma Policy w Beskidzie Żywieckim. W ramach wyjaśnienia, dla osób które nie jeżdżą po górach dodam, że Zawoja leży u podnóża Babiej Góry - największego szczytu w Beskidach Zachodnich. Zawoja żyje w dużej mierze z turystyki, a chyba największą atrakcją, jaką gmina może zaoferować turystom, jest Babiogórski Park Narodowy. Niedawno w gminie odbyło się referendum, w sprawie utworzenia na jej terenie obszaru chronionego w ramach programu Natura 2000. Związane jest to z odkryciem w rejonie pasma Policy stanowisk głuszca. O samym programie wszyscy już dobrze słyszeliśmy przy okazji obwodnicy Augustowa i doliny Rospudy. Referendum poprzedzone była akcją (dez)informacyjną, przekonującą ludzi, że program Natura 2000 to samo zło (plakaty z hasłem "Głuszec albo ty"), uniemożliwi realizowanie w gminie jakichkolwiek inwestycji, a mieszkańcy nie będą mogli nawet wyjść do lasu, bo będzie on pod ochroną. Nikt oczywiście nie powidział mieszkańcom o dopłatach unijnych, czy o wzroście wartości ziemi i walorów turystycznych gminy. Skąd taka niechęć urzędników (niektórzy organizatorzy, w tym główny przewodniczący komisji referendum, organizowali jednocześnie kampanię namawiającą do głosowania na 'nie')? Prawdopodobna przyczyna to pomysł budowy ośrodka narciarskiego właśnie w paśmie Policy, a konkretnie w rejonie Hali Krupowej (obecnie jest tam schronisko PTTK). W gminie Zawoja jest już jeden duży ośrodek narciarski na Mosornym Groniu, oczywiście wycięty przez las, co pokazuje zdjęcie poniżej ze zbiorów własnych:
Podobno ośrodek ten przynosi obecnie straty finansowe. Co do samego referendum, to akcja namawiająca do głosowania na 'nie' przyniosła skutek (ok. 97% głosów na 'nie'). Możecie o całej sprawie poczytać dokładniej tutaj i tutaj. Szczególnie polecam wątek na forum Zawoi.
Ręce opadają jak się to wszystko czyta. To dlatego ostatnio napisałem, że optymistyczne podejście Wilsona do ochrony przyrody 'kiepsko wypada w zderzeniu z rzeczywistością'.
Czytam teraz "Odczarowanie" Daniela Dennetta. Jestem gdzieś w połowie i jestem zachwycony. Mam nadzieję, że uda mi się jakoś w miarę szybko skończyć i opisać na blogu.
Tytuł wpisu zainspirowała piosenka pewnego polskiego zespołu, którego słuchałem pisząc wpis. Zagadka - co to za zespół. Odpowiedź, wraz z pełnym tekstem, na googlach.