Znowu popełniłem błąd! Jakiś czas temu dotyczył on "Naszej wewnętrznej menażerii". Tym razem konsekwentnie omijałem w księgarni książkę Robina Dunbara pt. "Pchły, plotki a ewolucja języka" (nie wiem skąd te pchły w tytule - w oryginale jest "grooming", czyli iskanie). Owszem, przejrzałem ją kilkukrotnie i uznałem nawet za potencjalnie ciekawą. Niestety, muszę się przyznać, że przy kupnie książek w dużej mierze kieruję się osobą autorem. Jeśli go nie znam, to maleją szanse na kupno książki. Usprawiedliwiam się tym, że muszę stosować jakieś kryterium przesiewania literatury dostępnej na rynku (no i tym, że na przeczytanie czeka u mnie aktualnie ok. 20 książek). Książkę Dunbara w końcu jednak kupiłem - nie mogłem się oprzeć 30% obniżce ceny w likwidowanym właśnie salonie Matrasu. No i teraz jest mi wstyd, że nie kupiłem jej wcześniej.
Robin Dunbar urodził się w 1947 roku. Ma więc już za sobą długą karierę akademicką oraz liczne osiągnięcia naukowe na koncie. Jak łatwo się domyślić z tytułu książki, Dunbar jest biologiem ewolucyjnym, specjalizującym się w ewolucji naczelnych. Znany jest z wyznaczenia tzw. liczby Dunbara, określającej ilość osób, które są w stanie utrzymać stabilne relacje towarzyskie pomiędzy sobą nawzajem (kwestia ta jest dokładnie omówiona w książce).
Tytuł książki jest trochę mylący. Nie chodzi już nawet o te "pchły" zamiast "iskania", ale o to, że książka jest nie tylko o ewolucji języka. Właściwie to kwestia ewolucji języka jest omawiana gdzieś dopiero w połowie książki i stanowi poniekąd zwieńczenie całego wywodu. Więc o czym jest na początku? W "Pchły, plotki a ewolucja języka" Dunbar przedstawia ewolucję zachowań społecznych u naczelnych. Ze szczegółami relacjonuje liczne badania nad zachowaniami współcześnie żyjących małp Nowego i Starego Świata. Analizuje relacje pomiędzy ich zwyczajami społecznymi a budową mózgu. Na podstawie tej analizy stawia tezę: iskanie służy u naczelnych zawiązywaniu sojuszy, a czas poświęcany na iskanie jest tym dłuższy im większe są grupy społeczne danego gatunku. No i tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa. Otóż zwierzęta łączą się w grupy w celu minimalizacji zagrożenia drapieżników w trakcie poszukiwaniu pokarmu. Oczywiście im większa grupa tym więcej pożywienia potrzeba na jej wyżywienie, a więc należy przeszukiwać większe terytorium, co z kolei zwiększa szansę natknięcia się na drapieżnika. Ponadto, im większa grupa, tym większy mózg jest potrzebny do utrzymania relacji społecznych, a mózg pochłania bardzo dużo energii. Zagrożenie ze strony drapieżników można też minimalizować zwiększając rozmiary ciała, ale to również powoduje zwiększenie zapotrzebowania energetycznego (znowu potrzeba przeszukiwać większe terytorium). Jest to typowy ewolucyjny problem utrzymywania balansu pomiędzy zyskami i stratami. No i bardzo istotnym problemem staje się utrzymanie spójności coraz większych grup. Jak już powiedziałem, tą rolę spełnia iskanie, jednak w miarę zwiększania grupy potrzeba na nie coraz więcej czasu. Właściwie to w pewnym momencie potrzeba na nie tak dużo czasu, że zabraknie go na poszukiwanie pożywienia. Pojawia się więc problem: jak dalej zwiększać liczebność grupy? Dunbar sugeruje odpowiedź: język. Według niego potrzeba zwiększania rozmiaru grupy pełniła rolę presji selekcyjnej ku ewolucji języka, który zastąpił iskanie. W celu potwierdzenia swojej hipotezy Dunbar analizuje zarówno dane kopalne jak i... bada tematykę rozmów pomiędzy współcześnie żyjącymi ludźmi.
To co napisałem powyżej, to tylko przedsmak tego, co oferuje książka. A do zaoferowania ma naprawdę dużo. Pierwsze i najważniejsze: Dunbar przytacza gigantyczną ilość relacji i wyników badań naukowych, ale książka nie jest suchym wywodem, który autor wlewa do głowy czytelnika. O nie! Tutaj trzeba włączyć się w tok myślowy autora i podążać za nim całą swoją uwagą, jak przy najlepszych książkach Dawkinsa. Inaczej niewiele wyniesie się z lektury. Dunbar pozwala też sobie na bardzo ciekawe dygresje, które stanowią uzupełnienie głównego wywodu myślowego (szczególnie zaciekawiły mnie informacje o zespole Aspergera i autyzmie). Ponadto stwierdzam, że książka świetnie uzupełnia się z "Trzecim szympansem", gdzie temat rozprzestrzeniania się języków i ich ewolucji został bardzo obszernie potraktowany. O ile jednak Diamond starał się odpowiedzieć na pytanie "jak zachodziły zmiany języków i jak języki się rozprzestrzeniały?", to Dunbar stawia sobie raczej za cel pytanie "dlaczego język powstał i dlaczego się zmienia?".
Wady książki? Właściwie brak, ale na siłę coś znajdę. Pierwsza to fakt, że książka ma już swoje lata (napisana w 1997). To sprawia, że na pewno na część pytań udało się już znaleźć odpowiedź. No i z pewnością pojawiło się wiele nowych wyników badań. Przyczepię się też, że w niektórych miejscach nie czuję się przekonany przez Dunbara. To znaczy autor w wielu miejscach pisze otwarcie, że to co mówi jest hipotezą. Przytacza oczywiście liczne dowody na jej poparcie, zastrzegając jednak, że może być w błędzie. W kilku miejscach jednak takich zastrzeżeń nie ma, a ja mam wrażenie, że to co napisał jest nie do końca potwierdzone. Od razu powiem, że dotyczyło to raptem kilku, raczej drugorzędnych, stwierdzeń w całej książce, a ja po prostu jestem chyba trochę wyczulony wiedząc, że będę potem recenzował książkę. Ponadto, w polskim wydaniu kilka razy ukłuło mnie w oczy tłumaczenie: "dobór seksualny" zamiast "doboru płciowego" (ang. sexual selection) oraz "dobór przez pokrewieństwo" zamiast "doboru krewniaczego" (ang. kin selection). No ale to już ekstremalne czepialstwo z mojej strony (zresztą może to ja się nie znam i tak właśnie powinno to być przetłumaczone?). Tak naprawdę tłumaczenie jest dobre i nie można mieć do niego żadnych poważnych zastrzeżeń.
Książka trafiła do rąk polskich czytelników dzięki wydawnictwu Czarna Owca w 2009 roku, powinna więc być bez problemu dostępna w ksiegarniach. Liczy sobie 270 stron, przy dosyć niewielkim formacie (a więc jest stosunkowo krótka). Cena: 34,90. Uczciwa, biorąc pod uwagę zawartość merytoryczną książki. Gorąco polecam. Zgaduję, że warto byłoby zainteresować się innymi tytułami tego autora. Na polskim rynku wydano jeszcze jedną książkę Dunbara pt. "Kłopoty z nauką". Ponieważ było to w 1996, więc oczywiście jedynym ratunkiem jest Allegro i antykwariaty.
Robin Dunbar urodził się w 1947 roku. Ma więc już za sobą długą karierę akademicką oraz liczne osiągnięcia naukowe na koncie. Jak łatwo się domyślić z tytułu książki, Dunbar jest biologiem ewolucyjnym, specjalizującym się w ewolucji naczelnych. Znany jest z wyznaczenia tzw. liczby Dunbara, określającej ilość osób, które są w stanie utrzymać stabilne relacje towarzyskie pomiędzy sobą nawzajem (kwestia ta jest dokładnie omówiona w książce).
Tytuł książki jest trochę mylący. Nie chodzi już nawet o te "pchły" zamiast "iskania", ale o to, że książka jest nie tylko o ewolucji języka. Właściwie to kwestia ewolucji języka jest omawiana gdzieś dopiero w połowie książki i stanowi poniekąd zwieńczenie całego wywodu. Więc o czym jest na początku? W "Pchły, plotki a ewolucja języka" Dunbar przedstawia ewolucję zachowań społecznych u naczelnych. Ze szczegółami relacjonuje liczne badania nad zachowaniami współcześnie żyjących małp Nowego i Starego Świata. Analizuje relacje pomiędzy ich zwyczajami społecznymi a budową mózgu. Na podstawie tej analizy stawia tezę: iskanie służy u naczelnych zawiązywaniu sojuszy, a czas poświęcany na iskanie jest tym dłuższy im większe są grupy społeczne danego gatunku. No i tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa. Otóż zwierzęta łączą się w grupy w celu minimalizacji zagrożenia drapieżników w trakcie poszukiwaniu pokarmu. Oczywiście im większa grupa tym więcej pożywienia potrzeba na jej wyżywienie, a więc należy przeszukiwać większe terytorium, co z kolei zwiększa szansę natknięcia się na drapieżnika. Ponadto, im większa grupa, tym większy mózg jest potrzebny do utrzymania relacji społecznych, a mózg pochłania bardzo dużo energii. Zagrożenie ze strony drapieżników można też minimalizować zwiększając rozmiary ciała, ale to również powoduje zwiększenie zapotrzebowania energetycznego (znowu potrzeba przeszukiwać większe terytorium). Jest to typowy ewolucyjny problem utrzymywania balansu pomiędzy zyskami i stratami. No i bardzo istotnym problemem staje się utrzymanie spójności coraz większych grup. Jak już powiedziałem, tą rolę spełnia iskanie, jednak w miarę zwiększania grupy potrzeba na nie coraz więcej czasu. Właściwie to w pewnym momencie potrzeba na nie tak dużo czasu, że zabraknie go na poszukiwanie pożywienia. Pojawia się więc problem: jak dalej zwiększać liczebność grupy? Dunbar sugeruje odpowiedź: język. Według niego potrzeba zwiększania rozmiaru grupy pełniła rolę presji selekcyjnej ku ewolucji języka, który zastąpił iskanie. W celu potwierdzenia swojej hipotezy Dunbar analizuje zarówno dane kopalne jak i... bada tematykę rozmów pomiędzy współcześnie żyjącymi ludźmi.
To co napisałem powyżej, to tylko przedsmak tego, co oferuje książka. A do zaoferowania ma naprawdę dużo. Pierwsze i najważniejsze: Dunbar przytacza gigantyczną ilość relacji i wyników badań naukowych, ale książka nie jest suchym wywodem, który autor wlewa do głowy czytelnika. O nie! Tutaj trzeba włączyć się w tok myślowy autora i podążać za nim całą swoją uwagą, jak przy najlepszych książkach Dawkinsa. Inaczej niewiele wyniesie się z lektury. Dunbar pozwala też sobie na bardzo ciekawe dygresje, które stanowią uzupełnienie głównego wywodu myślowego (szczególnie zaciekawiły mnie informacje o zespole Aspergera i autyzmie). Ponadto stwierdzam, że książka świetnie uzupełnia się z "Trzecim szympansem", gdzie temat rozprzestrzeniania się języków i ich ewolucji został bardzo obszernie potraktowany. O ile jednak Diamond starał się odpowiedzieć na pytanie "jak zachodziły zmiany języków i jak języki się rozprzestrzeniały?", to Dunbar stawia sobie raczej za cel pytanie "dlaczego język powstał i dlaczego się zmienia?".
Wady książki? Właściwie brak, ale na siłę coś znajdę. Pierwsza to fakt, że książka ma już swoje lata (napisana w 1997). To sprawia, że na pewno na część pytań udało się już znaleźć odpowiedź. No i z pewnością pojawiło się wiele nowych wyników badań. Przyczepię się też, że w niektórych miejscach nie czuję się przekonany przez Dunbara. To znaczy autor w wielu miejscach pisze otwarcie, że to co mówi jest hipotezą. Przytacza oczywiście liczne dowody na jej poparcie, zastrzegając jednak, że może być w błędzie. W kilku miejscach jednak takich zastrzeżeń nie ma, a ja mam wrażenie, że to co napisał jest nie do końca potwierdzone. Od razu powiem, że dotyczyło to raptem kilku, raczej drugorzędnych, stwierdzeń w całej książce, a ja po prostu jestem chyba trochę wyczulony wiedząc, że będę potem recenzował książkę. Ponadto, w polskim wydaniu kilka razy ukłuło mnie w oczy tłumaczenie: "dobór seksualny" zamiast "doboru płciowego" (ang. sexual selection) oraz "dobór przez pokrewieństwo" zamiast "doboru krewniaczego" (ang. kin selection). No ale to już ekstremalne czepialstwo z mojej strony (zresztą może to ja się nie znam i tak właśnie powinno to być przetłumaczone?). Tak naprawdę tłumaczenie jest dobre i nie można mieć do niego żadnych poważnych zastrzeżeń.
Książka trafiła do rąk polskich czytelników dzięki wydawnictwu Czarna Owca w 2009 roku, powinna więc być bez problemu dostępna w ksiegarniach. Liczy sobie 270 stron, przy dosyć niewielkim formacie (a więc jest stosunkowo krótka). Cena: 34,90. Uczciwa, biorąc pod uwagę zawartość merytoryczną książki. Gorąco polecam. Zgaduję, że warto byłoby zainteresować się innymi tytułami tego autora. Na polskim rynku wydano jeszcze jedną książkę Dunbara pt. "Kłopoty z nauką". Ponieważ było to w 1996, więc oczywiście jedynym ratunkiem jest Allegro i antykwariaty.