Tak pomyślałem, że cały czas truję i truję o tym całym Darwinie, to wypadałoby w końcu coś napisać o jego dziele "O powstawaniu gatunków". To może już na początek powiem, że książka jest... nieco nudna. No, może to nie jest najlepsze określenie, ale z pewnością nie jest to literatura popularnonaukowa, która ma łatwo trafić do czytelnika. Sporym utrudnieniem jest w dużej mierze styl Darwina, w szczególności niezwykle długie i pogmatwane zdania. No cóż, język jak widać ewoluował przez te 150 lat od wydania książki. Dodatkowo, pewnych fragmentów książki właściwie nie da się zrozumieć bez solidnych podstaw z botaniki.
Muszę przyznać, że o ile książka swoją formą momentami nieco mnie nużyła, to treść powala na kolana. Widać, że teoria nie została wyssana z palca, lecz jej powstanie było wynikiem wielu lat obserwacji (a przy okazji jednej podróży dookoła świata). Darwin przytacza niesamowitą wręcz ilość faktów i obserwacji na poparcie każdej ze swoich tez. Trzeba zaznaczyć, że czasami nie przytacza niektórych faktów - zamiast tego odsyła do innych swoich dzieł, w których opisuje poruszane właśnie zagadnienie bardziej szczegółowo. Było to dla mnie bardzo denerwujące. Darwin opisuje także doświadczenia (niekiedy wieloletnie), których dokonywał, by sprawdzić słuszność bądź błędność pewnych idei. Wrażenie robi wielka (aż za bardzo) skromność Darwina, który sam wielokrotnie przyznaje, że pewne fakty mogą sprawiać jego teorii pewne trudności. Nie ucieka jednak od krytyki, lecz dyskutuje i z powodzeniem odpiera stawiane mu zarzuty, przytaczając przy tym kolejne liczne fakty na poparcie swoich koncepcji. Abstrahując nieco od samej książki, należy powiedzieć, że Darwin na niektóre stawiane jego teorii zarzuty nie umiał odpowiedzieć i było to dla niego wielkim powodem do zmartwień. Nie wiedział jednak, że niektóre z problemów których sam nie umiał rozgryźć, zostały rozwiązane już za jego życia, m.in. przez Grzegorza Mendla, który stworzył trzy podstawowe prawa genetyki.
Kilka słów należy powiedzieć o wydaniu książki przez wydawnictwo Jirafa Roja. Ujmę krótko - klapa. Po pierwsze czytelnik otrzymuje do ręki niepełne tłumaczenie. Niektóre fragmenty książki nie zostały przetłumaczone z francuskiego, co powodowało we mnie naprawdę wielką frustrację. Do tego zdarzają się błędy w tłumaczeniu, jak zdania bez orzeczeń albo niespójne logicznie. Co więcej, całkowicie zawiodła korekta. Standardem jest stosowanie kropek zamiast przecinków w zdaniach złożonych. Najgorsze jest jednak to, że książka wydana została bez jakiegokolwiek współczesnego komentarza naukowego! Dla mnie osobiście to skandal. Uważam, że czytelnikowi powinno się wyjaśnić okoliczności powstawania dzieła, przybliżyć postać Darwina (krótki opis z tyłu okładki to zdecydowanie za mało!) oraz opisać, jak dzieło zostało przyjęte w chwili wydania. W szczególności wydawca powinien wspomnieć o tym, że Darwin, będąc człowiekiem bardzo skromnym, ugiął się pod presją krytyki i dodał w kolejnych wydaniach swojego dzieła odwołania do "Stwórcy", które miały udobruchać jego licznych oponentów. Dobrym przykładem (choć nie jedynym!) jest tutaj ostatnie zdanie całej książki, w którym Darwin pisze o tym, że "Stwórca natchnął życiem kilka form". W pierwszym wydaniu nie było tego odwołania do "Stwórcy"!
Wrażenie wywiera także skrupulatność, z jaką Darwin podszedł do swojej pracy. Najbardziej imponuje, wspomniane już przeze mnie wcześniej na blogu, trafne przewidywanie pewnych prawidłowości, jedynie na podstawie obserwacji i bez znajomości mechanizmów, które nimi rządzą. Nie zawsze jednak przewidywania były trafne. Uśmiech na mojej twarzy wywołał pewien fragment z ostatniego rozdziału:
Na koniec przydałaby się jakaś rekomendacja z mojej strony. No to powiem, że jeśli do tej pory nie interesowaliście się jakoś szczególnie ewolucją, to może lepiej darujcie sobie tę książkę. Jest spora szansa, że ewentualne zainteresowanie tą dziedziną skończyłoby się w okolicy setnej strony :) Myślę, że dobrym wprowadzeniem mogłaby być książka "Ewolucjonizm. Co warto wiedzieć?", której autorem jest Burton S. Guttman. Nie miałem okazji jej czytać, ale sądząc z recenzji to stanowi całkiem niezłe wprowadzenie do ewolucjonizmu. W moim przypadku dobrym wprowadzeniem w temat biologii ewolucyjnej była lektura "Samolubnego genu".
Muszę przyznać, że o ile książka swoją formą momentami nieco mnie nużyła, to treść powala na kolana. Widać, że teoria nie została wyssana z palca, lecz jej powstanie było wynikiem wielu lat obserwacji (a przy okazji jednej podróży dookoła świata). Darwin przytacza niesamowitą wręcz ilość faktów i obserwacji na poparcie każdej ze swoich tez. Trzeba zaznaczyć, że czasami nie przytacza niektórych faktów - zamiast tego odsyła do innych swoich dzieł, w których opisuje poruszane właśnie zagadnienie bardziej szczegółowo. Było to dla mnie bardzo denerwujące. Darwin opisuje także doświadczenia (niekiedy wieloletnie), których dokonywał, by sprawdzić słuszność bądź błędność pewnych idei. Wrażenie robi wielka (aż za bardzo) skromność Darwina, który sam wielokrotnie przyznaje, że pewne fakty mogą sprawiać jego teorii pewne trudności. Nie ucieka jednak od krytyki, lecz dyskutuje i z powodzeniem odpiera stawiane mu zarzuty, przytaczając przy tym kolejne liczne fakty na poparcie swoich koncepcji. Abstrahując nieco od samej książki, należy powiedzieć, że Darwin na niektóre stawiane jego teorii zarzuty nie umiał odpowiedzieć i było to dla niego wielkim powodem do zmartwień. Nie wiedział jednak, że niektóre z problemów których sam nie umiał rozgryźć, zostały rozwiązane już za jego życia, m.in. przez Grzegorza Mendla, który stworzył trzy podstawowe prawa genetyki.
Kilka słów należy powiedzieć o wydaniu książki przez wydawnictwo Jirafa Roja. Ujmę krótko - klapa. Po pierwsze czytelnik otrzymuje do ręki niepełne tłumaczenie. Niektóre fragmenty książki nie zostały przetłumaczone z francuskiego, co powodowało we mnie naprawdę wielką frustrację. Do tego zdarzają się błędy w tłumaczeniu, jak zdania bez orzeczeń albo niespójne logicznie. Co więcej, całkowicie zawiodła korekta. Standardem jest stosowanie kropek zamiast przecinków w zdaniach złożonych. Najgorsze jest jednak to, że książka wydana została bez jakiegokolwiek współczesnego komentarza naukowego! Dla mnie osobiście to skandal. Uważam, że czytelnikowi powinno się wyjaśnić okoliczności powstawania dzieła, przybliżyć postać Darwina (krótki opis z tyłu okładki to zdecydowanie za mało!) oraz opisać, jak dzieło zostało przyjęte w chwili wydania. W szczególności wydawca powinien wspomnieć o tym, że Darwin, będąc człowiekiem bardzo skromnym, ugiął się pod presją krytyki i dodał w kolejnych wydaniach swojego dzieła odwołania do "Stwórcy", które miały udobruchać jego licznych oponentów. Dobrym przykładem (choć nie jedynym!) jest tutaj ostatnie zdanie całej książki, w którym Darwin pisze o tym, że "Stwórca natchnął życiem kilka form". W pierwszym wydaniu nie było tego odwołania do "Stwórcy"!
Wrażenie wywiera także skrupulatność, z jaką Darwin podszedł do swojej pracy. Najbardziej imponuje, wspomniane już przeze mnie wcześniej na blogu, trafne przewidywanie pewnych prawidłowości, jedynie na podstawie obserwacji i bez znajomości mechanizmów, które nimi rządzą. Nie zawsze jednak przewidywania były trafne. Uśmiech na mojej twarzy wywołał pewien fragment z ostatniego rozdziału:
Ponieważ zaś moje wnioski były w ostatnich czasach wielokrotnie błędne przedstawiane, gdyż utrzymywano, że przekształcanie gatunków przypisuję wyłącznie doborowi naturalnemu, pozwolę sobie zauważyć, że tak w pierwszym wydaniu dzieła, jak też w późniejszych zamieściłem następujące zdanie na ważnym miejscu, a mianowicie na końcu wstępu: "Jestem przekonany, że dobór naturalny jest najważniejszym, chociaż nie wyłącznym czynnikiem przekształcania". Nic to jednak nie pomogło. Wielka jest siła ustawicznie błędnego przedstawiania rzeczy, lecz historia wiedzy uczy, że siła ta na szczęście nie jest długotrwała.No cóż, tutaj Darwin się mylił. Błędne przedstawianie jego poglądów ciągnie się już od 150 lat. Teoria ewolucji nadal jest przedmiotem licznych ataków. Są to jednak ataki ze strony ludzi, którzy z nauką nie mają nic wspólnego i nie starają się nawet zrozumieć teorii Darwina. Prawda jest jednak taka, że praktycznie nikt ze współczesnych przeciwników teorii ewolucji nie podejmuje dyskusji merytorycznej. No cóż, taka dyskusja z Darwinem byłaby bardzo trudna i wymagałaby bardzo dużej wiedzy w temacie. Wszystko dlatego, że Darwin podaje fakty, fakty i jeszcze raz fakty, a tym ciężko przeczyć (choć niektórzy propagatorzy kreacjonizmu wszelkiej maści uparcie to robią).
Na koniec przydałaby się jakaś rekomendacja z mojej strony. No to powiem, że jeśli do tej pory nie interesowaliście się jakoś szczególnie ewolucją, to może lepiej darujcie sobie tę książkę. Jest spora szansa, że ewentualne zainteresowanie tą dziedziną skończyłoby się w okolicy setnej strony :) Myślę, że dobrym wprowadzeniem mogłaby być książka "Ewolucjonizm. Co warto wiedzieć?", której autorem jest Burton S. Guttman. Nie miałem okazji jej czytać, ale sądząc z recenzji to stanowi całkiem niezłe wprowadzenie do ewolucjonizmu. W moim przypadku dobrym wprowadzeniem w temat biologii ewolucyjnej była lektura "Samolubnego genu".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz