22 lipca 2008

Raport z pola bitwy

Zdarzyło mi się kilkukrotnie wspomnieć o czymś takim jak kreacjonizm i inteligentny projekt. Nie wyjaśniałem tych pojęć, zakładając, że każdy mniej więcej coś o nich wie. Teraz chciałbym nieco dokładniej przybliżyć o co w tym wszystkim chodzi. Jest to prawdziwy temat rzeka, zaprezentuję więc jedynie krótki szkic zagadnienia.

Kreacjonizm to dosłowna wiara w to, co mówi Biblia. Kreacjoniści wierzą, że Ziemia ma 6 tysięcy lat. Wynika to z "obliczeń" dokonanych przez żyjącego na przełomie XVI i XVII wieku James's Usher'a, arcybiskupa Armagh i prymasa Irlandii. Ogłosił on, że świat zaczął się dokładnie w południe 23 października 4004 roku p.n.e. Według sondażu Newsweeka z 2007 roku, przeprowadzonego na próbie 1004 dorosłych mieszkańców USA, 48% jest zdania, że Bóg stworzył człowieka w jego obecnej postaci w ciągu ostatnich 10 tysięcy lat (podaję za Światem Nauki, nr 192, sierpień 2007). Kreacjoniści całkowicie odrzucają ewolucję. Dążą do nauczania swojego poglądu w szkołach i na uczelniach jako równoprawnego z teorią ewolucji (albo nawet lepszego). Według ankiety z 2005 roku 30% nauczycieli zetknęło się z naciskami, by nie nauczać teorii ewolucji, a na 31% naciskano, by uwzględnić nienaukowe alternatywy dla ewolucjonizmu.

Kreacjoniści działają głównie w USA (choć nas ten problem też dotyka, o czym nieco później). Można wymienić długą listę procesów, w których kreacjoniści próbowali zmusić szkoły do nauczania ich poglądów. Na szczęście procesy te były przegrane dla kreacjonistów. Najważniejszy z tych procesów odbył się pod koniec lat 80tych. Sąd Najwyższy uznał wtedy nauczanie kreacjonizmu za niezgodne z konstytucją, stwierdzając jednocześnie, że "możliwe jest nauczanie w szkołach alternatywnych naukowych teorii o pochodzeniu człowieka". To stało się furtką dla kreacjonistów. Stworzyli oni "teorię inteligentnego projektu" (w skrócie ID od Intelligent Design). Mówi ona, że życie powstało przy udziale inteligentnego projektanta, nadzorującego "ewolucję". Ujmuję słowo "ewolucja" w cudzysłów, ponieważ jego definicja mówi, że jest to proces niekierowany w sposób świadomy. ID jest kreacjonizmem w przebraniu, choć osoby go promujące z reguły unikają publicznych stwierdzeń na temat tożsamości projektanta. Nie mogą mówić, że jest nim Bóg, ponieważ teoria ID ma sprawiać wrażenie teorii w pełni naukowej, aby obejść wyroki sądowe i móc nauczać jej w szkołach. Teoria ID akceptuje (przynajmniej oficjalnie), że świat ma kilka miliardów lat oraz, że wszystkie organizmy pochodzą od wspólnego przodka. Z tego powodu "klasyczny" kreacjonizm bywa nazywany kreacjonizmem młodej Ziemi, a ID kreacjonizmem starej Ziemi.

Jak sprawy mają się obecnie? Ciężko powiedzieć prawdę mówiąc. Z jednej strony kolejne wyroki sądu mówią, że teoria ID to to samo co kreacjonizm i nie może być ona nauczana w szkołach. Z drugiej strony powstają projekty ustaw (niektóre przechodzą!), które mają umożliwić nauczanie nienaukowych alternatyw dla ewolucji. Zacytuję fragmenty newsa z Wirtualnej Polski pochodzącego z marca 2008:
Komisja ds. Edukacji Izby Reprezentantów w stanie Oklahoma zatwierdziła projekt ustawy, która ma promować wolność religijną w publicznych placówkach edukacyjnych. Wedle ustawy poglądy o Chrystusie Zbawicielu czy bogu, który wzywa do zabijania, mogą być swobodnie i bezkarnie promowane w szkołach i uniwersytetach. Projekt ma trafić wkrótce do stanowego Senatu.
Ustawa zobowiązuje szkoły i uczelnie do zagwarantowania uczniom prawa do swobodnego wyrażania poglądów religijnych w klasie, podczas pisania prac domowych i w każdym innym przypadku. Jeśli uczeń w odpowiedzi na pytanie na teście wyrazi teorię religijną sprzeczną z tym, co mówi nauka, powinien być oceniony pozytywnie. Przykładowo, jeśli na pytanie „Ile lat ma Ziemia?”, uczeń odpowie, że 6 tys. lat (a nie zgodnie z nauką – 4,65 mld), odpowiedź powinna być zaliczona.
(...)
Podobny przepis wprowadzono w stanie Teksas. Pracownicy szkół w tym stanie nie są zadowoleni. Obawiają się pozwów sądowych od studentów, którzy skarżą się, że narzuca im się poglądy i aktywność religijną, z którymi się nie zgadzają. Boją się też procesów od studentów, którzy stwierdzą, że nie daje im się odpowiedniej wolności do wyrażania publicznie swych przekonań.
Uczelnie w stanie Oklahoma zaapelowały o wycofanie projektu ustawy.
Myślicie, że to jest śmieszne? Ja pewnie bym się śmiał, gdyby nie to, że dzieje się to naprawdę. Takich nonsensów jest niestety pełno. Co powiecie na kolorowankę dla dzieci, która mówi, że Jezus prawdopodobnie jeździł na dinozaurach:

A może "Creation Museum", czyli muzeum, które promuje pogląd, że ludzie i dinozaury żyli w tym samym czasie:


Ten pan to Ken Ham. Jest założycielem wspomnianego muzeum jak również jednym z założycieli "Answers In Genesis" ("Odpowiedzi w Księdze Rodzaju") - organizacji, która promuje poglądy kreacjonistyczne i jednocześnie walczy z ewolucją.

Pomimo wyroków sądowych, kreacjonizm w szkołach amerykańskich ma się nieźle. Według jednej z ankiet, 25% amerykańskich nauczycieli nauki uczy kreacjonizmu/inteligentnego projektu, a połowa z tych 25% (czyli 12.5% całości) uczy, że są to teorie równoprawne z darwinizmem. Ostatnio głośna stała się sprawa nauczyciela John'a Freshwater'a, który poza nauczaniem kreacjonizmu, posunął się nawet do wypalenia znaku krzyża na ręce ucznia:

Niestety ludzi takich jak Freshwater jest wielu. W Polsce też mieliśmy "piękny" popis głupoty w wykonaniu Orzechowskiego, wiceministra edukacji za czasów Romana Giertycha. W wywiadzie dla gazety wyborczej stwierdził:
Powiedziałem, że teoria ewolucji to kłamstwo. Mam przekonanie, że to pomyłka, którą zalegalizowano jako obowiązującą prawdę. Dla mnie to opowieść o charakterze literackim, mogłaby np. stać się kanwą filmu science fiction.
Sama teoria Darwina jeszcze za jego życia była modyfikowana, podawano kolejne fakty, które ją kwestionowały. To w zasadzie luźna koncepcja niewierzącego starszego pana, który tak właśnie widział świat.
Może dlatego, że był wegetarianinem i zabrakło mu ognia wewnętrznego.
To smutne, a tego uczy się w polskiej szkole.
To smutne, że ten kretyn był wiceministrem edukacji. Bardzo spodobały mi się słowa byłem Minister Edukacji Krystyny Łybackiej: "Przeciwko teorii ewolucji protestują tylko ci, którzy jej nie podlegali". Co ciekawe, przeciwko słowom ministra zaprotestowały nie tylko środowiska naukowe, ale także kościelne. Dziwnie brzmi obrona teorii ewolucji, ze strony osób które nie akceptują - z definicji - jej fundamentalnych założeń, takich jak brak jakiegokolwiek świadomego nadzoru zachodzących procesów czy niemożliwość zaistnienia złożonych form inteligencji (Bóg musiałby taką być) z niczego. Zaznaczyć jednak trzeba, że środowiska kościelne często oficjalnie odcinają się od kreacjonizmu rozumianego jako dosłowne rozumienie Księgi Rodzaju.

Tak wygląda to wszystko w wielkim skrócie. Mam nadzieję, że nieco przybliżyłem zagadnienie kreacjonizmu. Niestety, wielu ludzi naprawdę w to wierzy i robi wiele, by ich poglądy były nauczane w szkołach. W Polsce nie jest to jeszcze tak zintensyfikowane jak w Stanach, niemniej trzeba się mieć na baczności. Środowiska kreacjonistyczne potrafią się dobrze zorganizować i działać naprawdę bardzo skutecznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz